×

Book Tour ze Zbrodnią i Karasiem Aleksandry Rumin

Wiecie dlaczego lubię zapisywać się na różne BookToury? Czyli akcje z krążącą książką po czytelnikach, którzy czytają, zaznaczają ciekawe, fajne, zabawne, specyficzne, dziwne itp. fragmenty i przesyłają książkę dalej. Uwielbiam te zabawy, bo trafiam wielokrotnie na tak fajne książki, że gdyby nie cała akcja, to bym je przeoczyła i nie przeczytała. To zawsze jest idealna okazja do odkrycia perełek i przekonania się na własne oczy jaki dany autor ma styl, warsztat literacki, sposób budowania postaci, czy tworzenie fabuły.

Dzisiaj opowiem Wam o książce, która wbiła się do mojej listy czytelniczej z buciorami. Nie wiedziałam, że pojawi się u mnie w domu tak szybko i tak bardzo mnie zaskoczy. Zapisałam się do zabawy na Instagramie i szczerze mówiąc troszkę o tym zapomniałam. Gdy dowiedziałam się, że książka do mnie właśnie została wysłana aż się przestraszyłam. Na szczęście udało mi się zamienić miejscami w innych kolejkach i przyjęłam książkę z otwartymi ramionami. Przeczytałam błyskawicznie i już dziś będziecie mogli ją bliżej poznać. Przedstawiam Wam "Zbrodnię i Karasia" Aleksandry Rumin, która podbiła moje serce humorem, błyskotliwą fabułą i poprawiła nastrój w tych trudnych czasach.


Informacje ogólne: 

Tytuł: Zbrodnia i Karaś
Autor: Aleksandra Rumin
Wydawnictwo: Initium
Okładka: miękka z zakładkami
Ilość stron: 300

Opis z tylnej okładki:

Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nie najlepszą opinię...

Recenzja/opinia:

Okładka jest całkowicie matowa i przyjemna w dotyku i na szczęście nie zostają na niej odciski palców. W tekście występuje jeden rodzaj czcionki, który jest bardzo czytelny, natomiast tytuły są napisane kursywą i inną czcionką. Kartki są grubsze, raczej ze zwykłego papieru, więc choć książka nie jest bardzo gruba to troszkę waży. Warto uważać, gdyż może się zniszczyć. Po dotykaniu przez różne osoby widać ślady użytkowania, ale nie są one jakieś znaczące. Wydane przyzwoicie, ogólnie oceniam jakość na 4+.

W łazience na terenie warszawskiej uczelni dwie sprzątaczki znajdują ciało zmarłego profesora Ernesta Karasia. Nie był on zbyt lubianą osobą przez studentów, ani przez innych wykładowców. W momencie jego śmierci na uniwersytecie przebywało łącznie 10 innych osób, podejrzany jest każdy. A co ma wspólnego z tym wszystkim kot Stefan?

Dziesięć osób, które mogło dokonać zbrodni. Dziesięć różnych postaci, każda ma swoje życie, swoje sekrety. Wydarzenia każdej z nich powiązane są z profesorem Karasiem. A ten był za życia naprawdę tak nieprzyjemnym typem, że w sumie trudno się dziwić, że mógł zostać zamordowany. Mamy tu studentów, sprzątaczki, absolwentów i wykładowców uczelni.  Przedstawienie postaci jest nie tylko bardzo realistyczne, ale również bardzo dopracowane i naprawdę ciekawe. Mamy także kota, który staje się maskotką Uniwersytetu.

Każda z postaci ma motyw do popełnienia zbrodni, każdy ma coś za uszami, swoje tajemnice, błędy młodości. Dlatego śmierć tytułowego profesora jest dla wszystkich wyzwoleniem i ulgą. Przedstawione postacie, ich historie, sytuacje są tak błyskotliwie napisane, że nie da się nie uśmiechać. Ba, wielokrotnie śmiałam się w głos i cieszyłam w duchu, że jestem w domu i nikomu nie przeszkadzam. 

Momentami przy opisach niektórych postaci łapałam się za głowę. Z jednej strony to wszystko jest takie podobne, wydaje się jakby mogło dotyczyć osób nam znajomych. W dodatku zapisane w sposób bardzo pomysłowy, to humor podszyty ironią i lekkim sarkazmem. Bo choć wszystko dzieje się w wymyślonych sytuacjach, to ma się wrażenie, że mamy to na co dzień, obok siebie. Z drugiej jest także przesycone elementami wyolbrzymionymi, przesadzonymi. Chociaż uważam to za bardzo dobre posunięcie, w końcu to jest fikcja literacka.

Co mi się tutaj bardzo podoba, to to, że morderca nie jest tak oczywisty do wyłapania. Wszystkiego dowiadujemy się z czasem i historia jest naprawdę zaskakująca. I przyznam, że całość czyta się tak szybko, że nie sposób się oderwać. Styl jest dobry, przyjemny i błyskotliwy. Lektura jest wciągająca, nie ma luk w fabule, ani żadnych błędów logicznych. Pod względem literackim naprawdę jest dobrze. Nie wiem, czy mam się do czego przyczepić. Może tylko do tego, że autorka bardzo często powtarza, że uczelnia UKSW jest jakimś gorszym miejscem dla studentów, czy wykładowców. Zabieg jest stosowany szczególnie na początku książki, później już to tak nie razi w oczy. Za rzadko za to pojawia się kot, przyznam, ze po prostu czułam niedosyt.

Dla mnie dodatkowym plusem jest to, że jestem z Warszawy, kojarzę i bardzo dobrze znam miejsca gdzie toczy się cała akcja. Wielokrotnie spacerowałam po tamtych okolicach i nawet jako nastolatka rozważałam studiowanie na tej uczelni. Więc wyobrażenie sobie opisywanych miejsc było dla mnie łatwiejsze. Jest to prawdziwa komedia kryminalna, jest i zbrodnia i bardzo dużo humoru. Mamy tu także element metafizyczny, ale więcej nie zdradzę.  Lektura jest bardzo lekka i przyjemna. Szczególnie polecam fanom gatunku. Nie jest to jakieś wybitne dzieło, ale warto przeczytać, aby odciąć się od smutków codzienności.

Ocena końcowa: 6,5/10 (pół punktu przyznane za kota 😍)

22 komentarze:

  1. Lubię kiedy przysłowiowy złol nie jest oczywisty od tzw pierwszych stron powieści. Myślę, że mogłabym ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu w ogóle nie jest oczywiste, kto stoi za śmiercią profesora. I to nie jest wcale taki "złol" jak można by przypuszczać.

      Usuń
  2. Mnie ta książka oczarowała innym podejściem. Złośliwością (taką lubię) przewrotnością (na przykład losu, ludzi, autorytetów) i odwagą, bo jednak autorka jednoznacznie się opowiada... A to w dzisiejszych czasach wymaga odwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta odwaga i przewrotność jest bardzo widoczna. Masz rację, nie napisałam o tym, a też zwróciłam na to uwagę, na podejście autorki. Dlatego też tak mi się podobało.

      Usuń
  3. Czuję, że to idealna książka dla mnie. Po całym pracowitym dniu nie mam siły na nic "do myślenia". Biorę tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, myślę, że może być idealna dla Ciebie, dla odprężenia i dobrej lektury :D

      Usuń
  4. Nie słyszałam o takich akcjach jak BookToury ! to dla mnie nowość i przyznam, że podoba mi się taki pomysł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam na moim blogu już kilkakrotnie o tych akcjach książkowych. Możesz sprawdzić w archiwum wpisów. Ostatnie było z "Listą Lucyfera" Krzysztofa Bochusa.

      Usuń
  5. Ciekawa recenzja i chętnie sięgnę po tą pozycję :) fajnie się czyta książki jak się zna miejsca, ja mam podobnie czytając książki norweskich pisarzy. Wtedy wędruje po danych miejscach, a książka przeleci nawet nie weim kiedy :) to jest świetne uczucie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, gdy zna się miejsca to książki zupełnie inaczej się odbiera.

      Usuń
  6. Zapowiada się świetnie. Lubię takie książki. Zapisuję sobie i na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mnie zainteresowała recenzja i przy okazji poszukam jej. Właśnie po to, żeby oderwać się od tej obecnej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno pozwala się i oderwać od otaczającej rzeczywistości i jest po prostu przyjemną lekturą.

      Usuń
  8. Świetny pomysł na akcje z krążącą książką po czytelnikach :-) Nie słyszałam do tej pory o BookTour...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moim blogu już kilkakrotnie o tej akcji wspominam. Możesz przejrzeć archiwalne wpisy. Polecam zajrzeć.

      Usuń
  9. Zapatrzyłam się na tego rudego kocura... Fajny ten BoikTour :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudy kocur jest boski! Ja go uwielbiam. Book Tour ok, ale za to świetna książka.

      Usuń
  10. Ale fajna zabawa - nie wiedziałam o niej :) recenzja super :) książka dla mnie - kocham takie :) dodatkowo mi bliska, bo akcja rozgrywa się na moim Uniwersytecie :D już czuję się jak w domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Kochana, jak nie wiedziałaś, jak już kilka moich wpisów o tego typu akcjach czytałaś. Nie wiedziałam, ze to Twój Uniwersytet. Jak wspominasz studia? A książka jest naprawdę fajna i warta poznania.

      Usuń
  11. Książkę na relaks po całym dniu dobrze musi się czytać.
    Zastanawia mnie, dlaczego Autorka umieściła tę historię w takim miejscu...
    Ciekawa okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka studiowała na UKSW i między innymi dlatego osadziła akcję książki właśnie tam. Naprawdę warto ją przeczytać.

      Usuń

Copyright © Felicjada , Blogger