×

Recenzja przedpremierowa "Bluszcz" Emilii Kubaszak

Niedawno otrzymałam z wydawnictwa propozycję przeczytania książki w formie e-booka. Mogłam wybrać sobie z pośród kilku tytułów. Moją uwagę przykuł szczególnie jeden. Ponadto zaintrygowała mnie piękna okładka i w ten sposób dotarła do mnie powieść obyczajowa z elementami romansu, bądź po prostu romans obyczajowy "Bluszcz" Emilii Kubaszak. Książkę przeczytałam stosunkowo szybko i już dzisiaj mogę podzielić się z Wami swoimi wrażeniami. 


Informacje ogólne:

Tytuł: Bluszcz
Autor: Emilia Kubaszak
Wydawnictwo: Inanna
Gatunek: romans obyczajowy
Premiera e-booka 30.06.2020, wersji papierowej 15.08.2020

Opis z serwisu Lubimy Czytać:

Beacie Kornickiej z pozoru niczego nie brakuje do szczęścia. Jest wyzwoloną singielką, która za nic ma uczucia innych, a w szczególności mężczyzn. Uwodzi ich, wykorzystuje i porzuca. Do czasu, gdy trafia na Mirka Tymańskiego — mężczyznę, który budzi w niej nieznane dotąd pragnienia. Beata wspina się na wyżyny swojej determinacji, by wreszcie zaznać prawdziwego szczęścia. Snute przez nią intrygi niczym bluszcz plączą ze sobą los wielu osób. Każda z nich ma swój własny cel i przeszłość, która nie da o sobie zapomnieć.

Daj się porwać zmysłowej i pełnej tajemnic opowieści o toksycznej miłości i ludziach, dla których liczy się tylko własne szczęście, nawet jeśli wiąże się ono z cierpieniem najbliższych.


Opinia/recenzja:

Beata Kornicka, przez przyjaciół zwana Betą, zawsze umiała zdobywać mężczyzn. Tym razem zasadziła się na przystojnego Mirka. Późniejsze wydarzenia jednak zmieniają wszystko, nie tylko życie Beaty, ale też ludzi dookoła niej. Czy Beata złapie kolejną zdobycz w postaci bogatego faceta, którego bez skrupułów będzie mogła porzucić? 

Niestety nie mogę powiedzieć niczego na temat wydania papierowego, gdyż te pojawi się dopiero za kilka miesięcy i sama dysponowałam wersją elektroniczną, czyli e-bookiem. Dla mnie nie jest to żaden problem, nawet było lepiej, bo mogłam przeczytać całość na telefonie. Przyznam, że to był mój pierwszy raz, korzystanie z telefonu do czytania. 

Narracja w całej powieści napisana jest w trzeciej osobie, mamy narratora wszechwiedzącego. Styl jest bardzo porządny i w tym wypadku nie mam się do czego przyczepić. Nie jest ani nazbyt wydumany czy górnolotny, ale nie jest także infantylny ani irytujący. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Fabuła jednak pozostawia trochę do życzenia, ale o tym powiem więcej za chwilę. Natomiast w przypadku poprawności językowej, to otrzymałam egzemplarz recenzencki, więc jeszcze przed ostatnią korektą. Efekt końcowy będzie można poznać dopiero po premierze. 

Chyba pierwszy raz mam tak, że kompletnie nie polubiłam głównych bohaterów. Beata jest kobietą, której nie da się lubić. Jest piękna, zgrabna i głównie patrzy tylko na zamożnych i wpływowych mężczyzn, którzy będą o nią zabiegać i kupować drogie prezenty. Pod względem charakteru także zupełnie mi nie odpowiada, jej apodyktyczność, traktowanie innych ludzi, patrzenie na mężczyzn przez pryzmat wyglądu i majątku. No nie cierpię jej! Jedynie później, gdy więcej się dowiedziałam, zrobiło mi się troszkę żal Bety. Mirek również nie jest facetem, z którym chciałabym mieć cokolwiek do czynienia. Na kobiety patrzy jako obiekty pożądania, traktuje je okropnie i jeszcze próbuje tłumaczyć swoje niecne postępki. No okropność. I pod tym względem uważam, że postaci są stworzone naprawdę perfekcyjnie.

Są także postaci drugoplanowe, które już (przynajmniej mnie) łatwiej było polubić. Podoba mi się to, że bohaterowie wzbudzają w czytelniku tyle skrajnych emocji. Momentami, aż się buzuje w głowie od tego, co oni tam wyprawiają. Nie ma oczywiście wyuzdanych scen, chodzi mi raczej o intrygi, lub decyzje, które podejmują bohaterowie itp. Za to jest sporo informacji z zakresu psychiatrii, dzięki czemu w trakcie czytania więcej można zrozumieć, wyłapać co się dzieje we wnętrzach postaci, jakie emocje nimi targają i dzięki temu książka jest bardziej atrakcyjna. 

Na samym początku, jak tylko zaczęłam czytać nie za bardzo podobała mi się historia. Wydawało się, że będzie to taki typowy romans, gdzie kobieta vamp próbuje zdobyć kolejnego mężczyznę do kolekcji. Jednak po około 80 stronach akcja mocno się zmienia, wszystko nabiera tempa, staje się bardziej tajemnicze i robi się znacznie ciekawiej. Dopiero wtedy zaczęłam się wciągać w lekturę. Choć nie jest to powieść wybitna, to przyznam, że nie mogłam się oderwać. Zatem początek może wielu zawieść, ale warto czytać dalej, bo potem będzie lepiej. 

Jest jeszcze jedna rzecz, która nie do końca mi pasowała. Pomimo fantastycznie stworzonych postaci, wciągającej historii ciągle miałam wrażenie, że cała historia pozbawiona jest jakiejś głębi. Po prostu bardzo mi czegoś brakowało. Bywały momenty, że wydawało mi się jakby autorka za bardzo nie wiedziała jak poprowadzić fabułę, było za dużo urwanych fragmentów, nie wszystko też się kleiło. Przyznam, że chyba to po prostu nie jest książka dla mnie. Wielokrotnie łapałam się na myśli, że to jest bez szału, że czytałam znacznie lepsze pozycje. 

Jest tu sporo fajnych elementów, zwroty akcji, kilka momentów, w których się wzruszyłam lub byłam lekko poruszona. Jednak jak na powieść obyczajową, romans i dodatek psychiatryczny, terapii, budowania swojej wartości jest tego za mało. Zdecydowanie brakuje w historii napięcia i emocji. Chciałabym, by było tego wszystkiego więcej, trochę trudniejszej lektury, takiej, która wymagałaby ode mnie przemyśleń, zatrzymania się na chwilę. A tu jest to takie miałkie. 

Podsumowując, jest to dobra książka, z ciekawymi bohaterami, z wciągającą fabułą. Początek jest dosyć stateczny, akcja nabiera tempa i się zmienia dopiero bliżej połowy powieści. Spodziewałam się tego tytułowego bluszczu, aby się coraz bardziej oplatał i zaciskał, a mam wrażenie, że on jest, ale brakuje mu słońca i siły. "Bluszcz" pani Emilii jest dobrą lekturą na wieczór, aby poczytać sobie przy lampce wina. Nie spodziewajcie się jednak, ze zostaniecie porwani w świat wielkich intryg, przynajmniej ja tego nie znalazłam. Podobało mi się, ale bez szału, bez tego "czegoś". Nie żałuję lektury, ale w innych okolicznościach po taką książkę bym raczej nie sięgnęła.

Ocena końcowa: 6/10

¡Za egzemplarz do recenzji przedpremierowej ogromnie dziękuję Grupie Wydawniczej Morgana i Wydawnictwu Inanna!


20 komentarzy:

  1. Niestety nie mam na nią ochoty, ale podziwiam Cię za czytanie e-booka. Ja ostatnio jednego czytałam 3 tygodnie. Tak niestety.. ból oczu, szczypanie przy tzw podświetleniu mi nie służy, a raczej moim oczom. Bardzo szybko mi się męczą, dlatego podziwiam osoby, które czytają e-booki bo ja przy nich dosłownie odpadam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja normalnie nie lubię czytać na telefonie. Czytam na czytniku, ale teraz nie zdążyłam sobie zrzucić, bo byłam poza domem, a czytałam na wyjeździe. A na czytniku e-booki czyta się bardzo wygodnie, nie ma podświetlenia, oczy się nie męczą. :)

      Usuń
  2. Także nie potrafię przestawić się na czytanie książek na telefonie ani czytniku. Zawsze mnie potem oczy bolą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytnik to nie telefon, jest specjalnie dostosowany do takiego czytania. Ale telefon przyznam, że jest średnio wygodny.

      Usuń
  3. To rodzaj literatury, której unikam, choć i tu trafiają się świetne książki, ale tego typu opowieści mnie nie kuszą, ale kto wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka okazała się lepsza niż zapowiadała się na początku. Bałam się właśnie, że będzie to taki typowy głupiutki romans, a taki wcale nie był.

      Usuń
  4. Nie przeczytam tej książki. Historia z myszką mnie nie skusi...
    A czytników nie mogę używać ze względu na ich szkodliwy wpływ na wzrok.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytniki nie mają szkodliwego wpływu na wzrok. One nie świecą!
      I nie rozumiem o jaką myszkę Ci chodzi...

      Usuń
  5. Jeśli e-book to od razu u mnie odpada, wiem, że nowoczesność, postęp i te sprawy, jednak jestem w tym temacie zatwardziałą tradycjonalistką, kocham książki papierowe, szelest kartek, zapach papieru. No to dla mnie nie do przeskoczenia :D
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież wersja papierowa też będzie, tylko trochę później.
      Dla mnie e-booki to wielka wygoda, bo za dużo książek chcę przeczytać, a nie kupię wszystkiego interesującego.

      Usuń
  6. Książka musi dać mi coś więcej niż tylko poświęcony czas. Lubię pomyśleć o fabule, lubię wczuć się. Kiedy czytam, to żyję życiem bohaterów. W tym przypadku chyba nie umiałabym.
    Lubię czytniki, bo mogę czytać "w biegu" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tu nie było bardzo źle. Brakowało mi emocji, takiego większego napięcia. To było, ale tylko zarysowane. Czytnik to było dla mnie odkrycie i traktuję je własnie jako osobistą bibliotekę. Nie powiem ile mam tam ksiażek...

      Usuń
  7. Uwielbiam szczere opinie, bo nie lubię trącić czasu na nudne książki. A do czytników to się chyba nigdy nie przekonam, jak staromodna jestem u uwielbiam zapach książki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wersja papierowa także będzie, ale później niż e-book. Wszystko przez pandemię. Książka nie jest nudna, ja nic takiego nie napisałam.

      Usuń
  8. Książka zapowiada się faktycznie ciekawie, ale przyznam, że przeraża mnie te 80 stron nudy... Podziwiam Twoją wytrwałość, bo ja bym już dawno odłożyła ja na bok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest 80 stron nudy, tylko wygląda jak taki typowy romans, jest takie zwykłe. A potem strzela w czytelnika napięciem, wypadkiem, strachem i cierpieniem. Okazuje się głębsza niż wydawało się na początku. A ja o nudzie nic nie napisałam.

      Usuń
  9. Nie umiem czytać e-booków. I do tego nieciekawa bohaterka... Nie dla mnie chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka wcale nie jest nieciekawa. Jest właśnie pełna sprzecznych emocji, powoduje w czytelniku chęć przywalenia jej w łeb z całej siły i po prostu jej nie lubię, wręcz nienawidzę. Ale nie jest nieciekawa.

      Usuń
  10. Recenzja w punkt. Nieco krzywdząca ocena liczbowa, bo tyle samo dałaś Debeściarze, a książki Emilii Kubaszek są dużo lepsze językowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ocena liczbowa jest za całokształt. Tu jest zupełnie inna tematyka i nie chodzi o kwestie językowe. 6 oznacza, że książka jest dobra i obie takie są. Jednak rozumiem Twoje zdziwienie. :)

      Usuń

Copyright © Felicjada , Blogger