×

"Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi" Kamila Ciołko-Borkowska [recenzja]

 Grudzień przyszedł do mnie tak niespodziewanie, że nawet go nie zauważyłam. Przyznam się Wam szczerze, że dzisiejsza recenzja jest bardzo opóźniona. Książkę, którą przedstawiam czytałam w połowie listopada, a jednak zebranie się do kupy i napisanie wszystkiego zajęło mi znacznie wiecej czasu niż przewidywałam. Nie liczę także problemów rodzinnych, na które nie miałam wpływu i wszystko się u mnie zdecydowanie opóźniło. Jednak w tym miesiącu planuję znacznie częściej publikować na blogu swoje opinie, zatem zaglądajcie, bo myślę, że warto!

A jeśli jesteście zainteresowani, co mam Wam do pokazania to czytajcie dalej!

Informacje ogólne:

Tytuł: Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi
Autor: Kamila Ciołko-Borkowska
Wydawnictwo: Rubieże Rzeczywistości
Okładka: miękka
Ilość stron: 157
Premiera: 2020

Opis z Lubimy Czytać:

Świat nieubłaganie pędzi do przodu. Wydawać by się mogło, iż nic nie jest w stanie go zatrzymać. A jednak… Skupieni na swoich problemach, gnamy wraz z nim, nie zdając sobie sprawy z istnienia innego świata (nie, to nie będzie powieść SF). Nikt z nas nie zakłada, że pewnego ranka obudzi się zupełnie gdzie indziej, i nie mam tu, bynajmniej, na myśli lokalizacji geograficznej.

Marysia była zwykłą kobietą, kobietą jakich tysiące. Miała swoje plany, marzenia, na realizację których ciężko pracowała, nieidealnego męża, nudną pracę. Tak jak każdy, miała swoje życie. Lecz ono, jak się przekonamy, lubi płatać figle. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego piszę o niej w czasie przeszłym? Otóż, nasza bohaterka, zrządzeniem losu, w niezrozumiały z początku sposób, ląduje w dziwnym biurze podróży. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo na pewno zasłużyła na wakacje, gdyby nie fakt, że biuro „Ostatnia Podróż”, okazuje się być w zupełnie innym świecie.

Opinia/recenzja:

Tym razem zacznę od strony wizualnej, gdyż powieść została wydana w formacie mniejszym od standardowego. Książka jest dosyć mała, a sama treść zawarta jest na tylko 157 stronach. Nie jest tego może wiele, ale sama historia jest pełna od początku do końca. Okładka jest błyszcząca z grafiką przedstawiającą zapewne tytułową bohaterkę. Niestety nie należy do moich ulubionych, ale wiemy, że najważniejsza jest treść. Czcionka wewnątrz jest dosyć drobna, na szczęście czytelna.

Powieść napisana jest w narracji pierwszoosobowej, opowiadana z perspektywy głównej bohaterki - Marysi. W trakcie całej historii wkrada się niestety trochę błędów, na szczęście nie przeszkadzają one w odbiorze i mimo wszystko czyta się ją szybko i naprawdę przyjemnie. Poza tym napisana jest bardzo zgrabnie, i choć jest to debiut, to niewyczuwalny w trakcie lektury. Zdania w swej formie nie są toporne, podczas czytania nie ma takiego zgrzytu i naprawdę uważam, że styl jest porządny i wypracowany przez autorkę.

Marysię poznajemy, gdy ta budzi się w zupełnie dziwnym miejscu. Okazuje się, że stoi w kolejce do wybrania swojego ostatniego miejsca, wcale nie na ziemi. A dlaczego? Niespodziewanie nasza bohaterka umarła i zaczyna się jej życie po życiu. Za swoje dotychczasowe uczynki trafia do nieba i właśnie tam przeżywa sobie przezwykłe przygody. Marysi naprawdę nie da się nie lubić, a gdy ta poznaje swojego anioła stróża, któremu nadaje imię Julian, okazuje się niezwykle przesympatyczną kobietą. Nie miała lekkiego życia, więc życie w zaświatach jej to wynagradza w jakiś sposób (ale w jaki już Wam nie zdradzę). Ma cięty język, potrafi rozśmieszyć czytelnika swoimi powiedzonkami i podejściem do Julka (anioła), a także wzbudza sympatię. O głównej bohaterce możemy powiedzieć też, że jest uparta (w pozytywnym sensie) i bardzo kochała swoich rodziców. Dla innych potrafi zrobić bardzo dużo, za to sama przeżywa swoje rozterki, które męczą ją nawet po śmierci.

Książka jest bardzo przyjemna, oprócz humoru, którego jest tu pod dostatkiem są momenty nostalgii i wzruszenia. Sama popłakałam się wiele razy w trakcie lektury. Bohaterowie poboczni są zarysowani równie ciekawie co sama Marysia, czy to anioł stróż Julian, Almika (taka trochę szamanka), mieszkające w sąsiedztwie małżeństwo Regina i Teodor oraz inni. Autorka w ciekawy i dosyć dosadny sposób pokazuje relacje między postaciami. Główna bohaterka umie zjednywać sobie przyjaciół, jest wygadana, czasem rozkojarzona, ale o dobrym sercu. Widać to szczególnie w jej rozmowach z Julkiem, czy odwiedzinach u żyjącego męża. Gdy zaczynają ją dręczyć pewne sprawy ze swojego poprzedniego życia nie siedzi bezczynnie, a działa, by rozwikłać problemy.

Tło powieści, czyli niebo ukazane jest w bardzo ciekawy i oryginalny sposób. Pod wieloma względami przypomina ziemię, stanie w długich kolejkach, oczekiwanie na załatwianie różnych spraw i poruszanie się niebiańskim autobusem. Co ogromnie spodobało mi się w tych zaświatach, to to, że każdy ma przy sobie właśnie swojego anioła stróża, że nie jest całkiem samotny. I przyznam, że taka perspektywa po śmierci bardzo by mi odpowiadała. Oprócz tego akcja nie pędzi jak szalona, nie robi wielkich zwrotów, a jednak książkę czyta się bardzo szybko. Można się przy niej zatrzymać, zamyślić, ale za chwilę czyta się dalej, bo nie można się od historii po prostu oderwać. 

"Przezwykłe przygody" wielokrotnie zachęcają czytelnika do przemyśleń nad sobą i swoim życiem. Pomimo pozytywnego wydźwięku i humorystycznej opowieści pojawiają się momenty do refleksji. Można się również wzruszyć. Uważam jednak, że jest to idealna lektura na gorsze dni, gdy za oknem jest szaro, buro i nieprzyjemnie. Ta powieść doda czytelnikowi nadziei, światła i wprawi w naprawdę dobry nastrój. Pomimo akcji toczącej się w zaświatach jest to raczej powieść obyczajowa. Nie ma tu magii wyskakującej z pudełka, oczywiście wydarzają się rzeczy nadnaturalne, ale nie walą po oczach jak neony. Ponadto więcej jest tu spokojnej i zrównoważonej akcji, trochę rozterek głównej bohaterki i tyle.

To debiut powieściowy i przyznam, że jak na debiut nie jest zły. Fragmenty można usprawnić, ale poza tym napisane jest naprawdę bardzo przyjemnie, czytelnie i dobrze. To powieść napisana z humorem, poprawiająca nastrój, zachęcająca do refleksji i warta poznania. Jest idealna na chłodne wieczory czy trudniejsze dni, gdy borykamy się ze swoimi problemami, to można fajnie od nich się oderwać na trochę. Spędzi się czas podczas lektury przyjemnie, spokojnie, czytelnik pośmieje się, a nawet wzruszy. To po prostu świetna lektura i naprawdę zachęcam Was do jej poznania.

Ocena końcowa: 7/10

Dziękuję autorce i wydawnictwu za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki!

13 komentarzy:

  1. faktycznie krotkaksiazka na jedno posiedzenie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, raczej na jedno posiedzenie, ale bardzo przyjemne :D

      Usuń
  2. Mam ochotę na tę ksiązke, bo pomysł wydaje się naprawdę interesujący, ciekawi mnie też jak bardzo podobna lub nie, jest do K.B. Miszczuk, bo temat jakby ten sam. Muszę gdzieś dopaść.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie nie zaciekawił ten tytuł...Chyba sobie daruję. Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematyka dość nietypowa :) Zaciekawiła mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na jedno posiedzenie, cokolwiek to znaczy.
    Debiuty bywają czasami fajne.
    Poczekamy, zobaczymy.
    Zachęcasz, przeczytam przygody nieboszczki.
    Pozdrawiam.
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  6. Skusiłaś mnie tą recenzją, lubię bujać w obłokach, a ta książka z pewnością do tego by się przyczyniła <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Felicjo dobrze ze masz jeszcze czas na czytanie, bo ja nie mam czasu już na nic 🙈 ostatnia książkę czytałam na raty, a tego nie cierpię i zła jestem sama na siebie. Fajna recenzja i zaciekawiłaś mnie nią bardzo. Oczywiście tytuł zapisze ale kiedy ja przeczytam to nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się fabuła, jednak na tę chwilę nie mam ochoty na taką tematykę w szczególności, że święta przed nami. Jednak zapiszę sobie tytuł na przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo dość ciekawy temat i bardzo mnie interesuje jak został rozegrany w powieści. To może być ciekawa propozycja po tych wszystkich świąteczno cukierkowych książkach jakie ostatnio czytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tym razem książka nie dla mnie- jakoś nie poczułam tego czegoś...

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam, że recenzja jest dosć kusząca. Żebym to ja miała tylko więcej czasu na czytanie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie już sam tytuł bardzo zachęcił :D a po przeczytaniu Twojej recenzji jestem pewna, że to świetna propozycja dla mnie, muszę ją zdobyć :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Felicjada , Blogger